Wiersz Stanisława Korab-Brzozowskiego Kwiaty:
Kwiaty grzechu, zepsucia, o kwiaty pokuszeń!
Wabiące zmysły moje czarem i urokiem
Nieznanych, tajemniczych rozkoszy i wzruszeń…
— Pokąd na was cielesnym spoglądam okiem —
Dziś wiem już, że jesteście na kształt trybularzy
Z których płynie ku niebu wciąż ofiara woni;
dziś wiem już, że w odblaskach waszych barw się żarzy
Modlitwa uroczysta pól, lasów i błoni.
Kwiaty święte, anielskie, kwiaty modlitewne!
— Odtąd nigdy nie będą zrywać was me ręce —
Z kielichów swych tęczowych ślijcie wonie zwiewne
Królowej ziół i kwiatów, przeczystej Panience.
29
X
2015
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
Wiersz Paula Verlaine’a Święto zboża w tłumaczeniu Stanisława Korab-Brzozowskiego:
Oto jest świę†o zboża, oto jest święto chleba
W mej wiosce, którą dzisiaj oglądam na nowo!
Dokoła gwar radosny, a blask spływa z nieba
Tak biały, że cień każdy barwi się rózowo.
Ze świstem sierp raz po raz w fali złotych kłosów
Zanurza się i miga błyskawicą lśnienia;
Dolina pełna ludzi, snopów i pokosów,
I z każdą niemal chwilą obraz pól się zmienia.
Uwijają się żeńce, wszędzie ruch i życie,
A słońce, sprawca żniwa spokojny, wciąż płonie
I pracuje bez przerwy, ażeby obficie
Sok i słodycz we winnem nagromadzić gronie.
O pracuj, stare słońce, na chleb i na wino,
Karm człeka mlekiem ziemi i podaj mu czaszę
Z której zdroje boskiego zapomnienia płyną.
Żniwiarze, winobrańcy! o, szczęsne dni wasze!
Albowiem z winogradów plonu, z plonu zboża,
Z owoców, które zbiera wasza praca cicha,
Wedle swoich zamiarów czyni mądrość Boża
Ciało dla hostyi świętej i krew dla kielicha.
10
IV
2015
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
#Paul Verlaine
Wiersz Maurice’a Maeterlincka Modlitwa w tłumaczeniu poety Stanisława Korab-Brzozowskiego:
O bądź mi, Panie, ku pomocy,
Żem nie na progu moich chęci!
Ma dusza blada jest z niemocy,
I z białej trudów niepamięci.
Ma dusza w bezczynności męce,
Ma dusza blada z łez i łkania
Patrzy, jak jej znużone ręce
Nad kwiatem drżą, co bez świtania.
A gdy me serce, tchnąc agonią,
Bańki różowych snów rozwiewa,
Dusza ma wiotką z wosku dłonią
Księżyca pełnię mdłą podlewa.
Księżyca pełń, gdzie przeźroczeją
Lilie pożółkłe dni jutrzejszych;
Księżyce pełnię, w której mdleją
Cienie mych rąk coraz smutniejszych.
04
IV
2015
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
#Maurice Maeterlinck
Wiersz Paula Verlaine’a Dobra pieśń w tłumaczeniu Stanisława Korab-Brzozowskiego:
Ponieważ brzask się zwiększa, ponieważ zorza już płonie,
Ponieważ nadzieja, która tak długo ode mnie stroniła,
Raczyłą znów przyjść do mnie, który ją wołam i wzywam;
Ponieważ całe to szczęście chce być mojej szczęściem,
Skończyły się już teraz nieszczęsne myśli,
Pierzchły złe sny, ach, zniknęła nareszcie
Ironia, zaciśnięte usta
I słowa, w których rozum zimny tryumfował;
Zdala także zaciśnięte pięści i gniew
Z powodu niegodziwców i głupców spotykanych;
Zdala przebrzydła uraza! zdala
Zapomnienie, którego się szuka w napojach szkaradnych!
Albowiem chcę teraz, kiedy istota świetlana
Wlała w moją noc głęboką tę jasność
Miłości zarazem nieśmiertelnej i pierwszej,
Przez łaskę, przez uśmiech, przez dobroć
Chcę, wiedziony przez was, piękne oczy o łagodnych blaskach,
Przez ciebie prowadzony, o ręko, w której ma ręka zadrży,
Iść prosto, czy to po ścieżkach mchem okrytych,
Czy skały i kamienie zalegają drogę;
Tak, chcę iść prosto i spokojny przez życie,
Do celu, do którego los zwróci me kroki,
Bez oporu, bez żalu, bez zawiści:
To będzie obowiązek szczęśliwy radosnych walk.
A ponieważ, by ukołysać dłużenie się drogi,
Śpiewać będę nuty proste, powiadam sobie,
Że one słuchać mnie bez niechęci będzie zapawne:
I zaprawdę, nie pragnę innego raju.
16
I
2015
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
#Paul Verlaine
Wiersz Stanisława Korab-Brzozowskiego Próżnia:
Drzewo samotne, obnażone
Podnosi chude swe ramiona,
Rozpaczy hymny śle chropawe
Do stalowego nieba próżni.
Pod drzewem stoi krzyż zmurszały,
Na nim rozpięty Chrystus kona,
Wznosząc swe oczy beznadziejne
Do stalowego nieba próżni.
Pod krzyżem dusza ma cierpiąca
Z otchłani czarnej swej nicości
Wznosi pragnienia obłąkane
Do stalowego nieba próżni.
11
X
2014
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
Wiersz Edmonda Haracourta Z księgi: Seul w przekładzie Stanisława Korab-Brzozowskiego:
Mistrzu! tkwiące w przestrzeni prawo ostateczne,
Źródło prawd wszelkich, których szukamy jałowo,
Ciebie wzywam, o blasku prawdy, boskie Słowo,
Ty, który trwasz, gdy wszystko mija — niestatecznie.
Jeśli kiedy zgrzeszyłem w chwili zapomnienia,
Jeślim duszę mą zbrukał i upadłem w drodze,
Ty, iż widzisz, gdy szukam, wiesz, gdy błądzę srodze,
Racz obmyć serce moje z brudu i splamienia.
Sprawiedliwości, morska latarnio przedwieczna!
Rzuć odblask swej jasności na drogi mej cienie,
A jeśli ręka komu zadała cierpienie,
O wskaż go, by mnie boleść ruszyła serdeczna.
Uczyń, by nikt stąd z płaczem nie odszedł ode mnie,
Umocnij moją duszę, niech się stanie chrobra,
Niech słodycz przebaczenia napełni ją dobra
I mądrość, która wszystkie wskroś przenika ciemnie.
07
X
2014
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
#Edmond Haraucourt
Wiersz Stanisława Korab-Brzozowskiego Anioł Pański:
Łkają przeciągle dzwony nieszporne,
Prosząc o ciszę dla zmarłych dzielnic;
W mojej samotni, jakby z kadzielnic,
Snują się zwolna mroki wieczorne.
Prosząc o ciszę dla zmarłych dzielnic,
Dziwna tęsknota łka w moim łonie;
W mojej samotni, jakby z kadzielnic,
Mdlejących kwiatów snują się wonie.
Dziwna tęsknota łka w mojem łonie;
Słyszę pożegnań żałobne psalmy,
Mdlejących kwiatów snują się wonie,
Na trumnie więdną święcone palmy.
Słyszę pożegnań żałobne psalmy,
Oczy przesłania opona mglista,
Na trumnie więdną święcone palmy:
“Niech światłość świeci jej wiekuista”.
Oczy przesłania opona mglista;
Kolana same gną się pokornie —
“Niech światłość świeci jej wiekuista” —
Łkają przeciągle dzwony nieszporne.
03
X
2014
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
Wiersz Girolamo Savanaroli Do dziewicy w przekładzie Stanisława Korab-Brzozowskiego:
Łaskiś pełna, królowo, chwalebna Dziewico,
Od której czoła słońce światłość swoją bierze,
Matko Tego, któremu cześć niesiem w ofierze,
Rodzica Jego, Córo i Oblubienico;
Tryumfie niebios, lampo, której blaski świecą
Na ziemię i piekielnie przenikają leże,
Potęgo, której pojąć świat nie zdołą w mierze,
Drogich gem oryentalnych przedziwna skarbnica.
O Pani! obróć na mnie Twoje piękne oczy,
Jeśli miłem Ci było owo pierwsze “Ave”,
Które przyszło na padół ten z niebios przezroczy.
Nie patrzaj na upadki moje ciężkie, krwawe;
Niech drogą Twych wybrańców chodzić się nauczę,
Na zawsze niech Ci zwierzę serca mego klucze.
02
X
2014
#poezja
#Stanislaw Korab-Brzozowski
#XX wiek
#Girolamo Savanarola